czwartek, 6 sierpnia 2009
troche tak... o niczym, a jednak...
Pojechaliśmy do kina potem na kolacje. Dla takich chwil warto żyć. Jednak nie dla kina i restauracji, tylko dla powrotu do domu w nocy. Rozbawieni i w dobrych humorach przygotowujemy się do kolejnej nocy. Całus na dobranoc, ułożenie się w wygodnej pozycji i zasypiam wspominając te chwile, które sprawiają mi radość.
Budze się, i znów jestem szczęśliwy.
sobota, 21 marca 2009
O niczym
sobota, 7 marca 2009
Nie wątpie, że bierze was złość gdy Listonosz zapełnia waszą skrzynkę durnymi ulotkami i gazetkami. Nie chcecie wygrać suszarki bębnowej, nie potrzebna wam karta American Express i wolicie magazyn CKM z miękkim porn od Reader's Digest. Zasatanówcie się jednak jak by wyglądało wasze życie gdy byście byli zmuszeni do przeglądania tych ulotek. Lub zdesperowani, jedno z dwojga. Ja znalazłem coś co zaparło mi dech w piersiach. Ulotke z wizerunkiem FSO poloneza. Polskiej fabryce udało sie przetrwać czas od komunizmu do Lecha potem znów do komunizmu. Zawsze mowiłem, ze to zły samochód. Ten twór nie ma nic na swoją obronę.Nie ma nic co było by leprze i tańsze w innych autach. Ma jednak jedną zalete. Jest tani, musi taki być choć z samochodem to on wiele wspolnego nie ma. To pudełko, w ktorym nierozważny kierowca odkryje traktor z 1940 roku. Sama stylistyka zniechęca, choć musiał konkurować z Garbusem i Wartburgiem. Hałas silnika płoszy ptaki, a spalanie odpowiada spalaniu lokomotywy. Jechałem polonezem jako taksówką, zepsuła się po 3 kilometrach. Sprzeczałem się z kierowcą bo odmowiłem zapłaty za kurs. Phi, a kto by płacił? Jadąć tym pryszczem na tyłku światowej motoryzacji nabiłem sobie guza uderzając się o podsufitkę, miałem wrażenie ze kierowca dawno stracił panowanie nad pojazdem, a samo auto mnie nie lubi. Po raz 1 zapiołem pasy w taksowce. Swojego czasu Poloneza mozna było zamowić z silnikiem Citroena o pojemności 1,9l, innymi hamulcami oraz wspomaganiem kierownicy. Oczywiście jego cena zwrastała. Czyli oferowano nam auto półprzyzwoite za bardzo nie przyzwoite pieniądze. W latach 90 Dewoo wykupiło 10% akcji. Potem ta liczba wzrosła do 70%. Sprytne. Wysyłali nam stare części Astry i Vectry a my jako mądrzy polacy skaladliśmy je w naszą wizje motoryzacji na ówczesne tysiąclecie. Oczywiście można było sie domyśleć jak to będzie wyglądało, każdy kupi Vectre i Astre i będzie dojeżdżał do pracy. Boże, uchowaj! Pisząc to myślę że 12 krotne przeczytanie tej ulotki było, hmmm no dziwne jak na mnie. Ulotke zgubiłem podaczas porządków w mieszakniu. I Dobrze!